Piątkowe sesje treningowe przed Grand Prix Japonii na torze Suzuka przyniosły nieoczekiwane emocje i porównania. Mimo że druga sesja została kilkakrotnie przerwana – aż czterema czerwonymi flagami – co uniemożliwiło zebranie pełnych danych z długich przejazdów, pierwszy dzień jazd dał ciekawe spojrzenie na formę kierowców Red Bulla. Szczególnie zaskakująco wypadł Yuki Tsunoda, który po raz pierwszy miał okazję poprowadzić bolid austriackiego zespołu w oficjalnej sesji treningowej.
Jeszcze przed weekendem oczekiwania wobec Japończyka były dość umiarkowane. Brak wcześniejszego doświadczenia za kierownicą aktualnego bolidu Red Bulla, który słynie z wymagającej charakterystyki prowadzenia, nie zwiastował szczególnego sukcesu. Jednak Tsunoda, który w tym roku rywalizuje w barwach zespołu Visa Cash App RB, wydawał się szybko odnaleźć w nowym środowisku.
W trakcie pierwszego treningu Tsunoda zaskoczył obserwatorów tempem, jakie zaprezentował na torze. Na koniec sesji uplasował się zaledwie jedną dziesiątą sekundy za Maxem Verstappenem, trzykrotnym mistrzem świata Formuły 1. Co więcej, ten wynik nie był efektem różnic w zużyciu opon – obaj kierowcy osiągnęli swoje najlepsze czasy na miękkim ogumieniu o porównywalnym stopniu zużycia i w podobnym momencie sesji.
To porównanie pokazało, że mimo braku wcześniejszych przejazdów, Tsunoda potrafił błyskawicznie dopasować się do specyfiki bolidu Red Bulla i wycisnąć z niego konkurencyjne tempo. Fakt, że miało to miejsce na jego domowym torze, z pewnością dodawał dodatkowego napięcia i motywacji, ale też zwiększał presję.
Pierwszy trening trwał pełną godzinę i był jedyną sesją, w której możliwe było płynne porównanie osiągów kierowców. Drugi trening okazał się znacznie bardziej chaotyczny – aż cztery czerwone flagi uniemożliwiły zespołom realizację zaplanowanych programów testowych. Tym bardziej cenne były więc dane z pierwszej sesji, w której Tsunoda zaprezentował się z najlepszej strony.
Choć wciąż jest za wcześnie, by na tej podstawie wyciągać daleko idące wnioski, jego występ niewątpliwie przykuł uwagę nie tylko lokalnych fanów, ale także szefów zespołów i ekspertów F1. Jazda niemal na równi z Verstappenem – nawet w treningu – to osiągnięcie, które może wpłynąć na przyszłość kariery młodego Japończyka.
Tsunoda wielokrotnie podkreślał, jak wiele dla niego znaczy możliwość jazdy w Japonii przed własną publicznością. Wypada przyznać, że udźwignął ten ciężar i zaprezentował się nad wyraz solidnie. Jeśli utrzyma taką formę podczas dalszej części weekendu, może jeszcze wielokrotnie zaskoczyć.
Wnioski po piątkowych jazdach na Suzuce są jasne – mimo ograniczonego czasu na torze, Yuki Tsunoda pokazał, że potrafi konkurować z najlepszymi. A to dopiero początek weekendu wyścigowego.